Nutrex Hawaii - BioAstin, Hawaiian Astaxanthin (Astaksantyna) 12 mg


Dzisiejszy post będzie na temat jednego z najsilniejszych antyoksydantów jaki dała nam natura.
Mowa o Astaksantynie, czyli czerwonym karotenoidzie, który najpowszechniej występuje w algach (zielenicy) oraz krylach i niektórych rybach np. łosoś.
Odpowiada ona za czerwone zabarwienia mięsa krewetek i łososia.

Występują formy syntetyczne oraz naturalne astaksantyny, i w przypadku tej substancji, forma syntetyczna jest pozbawiona większości pozytywnych skutków, za to może być szkodliwa, jak większość syntetycznych substancji, dlatego zalecam sprawdzanie produktów pod kątem naturalności astaksantyny w nich się znajdującej.

Astaksantynę chciałem przetestować już od dłuższego czasu i ostatnio znalazła się okazja, by ją zakupić.
Nie powinno się oczekiwać cudów po jednej substancji i zawsze patrzę na sprawę trzeźwo, chociaż po astaksantynie spodziewałem się znaczących zmian, ale o tym za chwilę.

Jest to karotenoid rozpuszczalny w tłuszczach, któremu zawdzięcza się wiele pro-zdrowotnych cech.

Uważa się, że Astaksantyna wspomaga:

  • Stawy oraz ścięgna
  • Skórę podczas promieniowania UV oraz ekspozycji na słońce
  • Zdrowie oczu
  • Działania antystarzeniowe na poziomie komórkowym
  • Zdrową odpowiedź immunologiczną
  • Układ sercowo-naczyniowy
  • Ciało w regeneracji po treningowej
  • Zmniejszanie stanu zapalnego
Są badania potwierdzające pozytywny wpływ astaksantyny na układ sercowo-naczyniowy oraz na zmniejszanie stanu zapalnego i działania antyoksydacyjnego. (1, 2, 3)

Dawkowanie waha się od 4 do 12 mg.
Zakupiłem preparat z największą dostępną dawką naturalnej astaksantyny czyli 12 mg.

Pokładałem nadzieję, że pomoże znacząco ograniczyć zmiany trądzikowe w moim przypadku, lekka poprawa jest, ale spodziewałem się większych zmian.
Na pewno zauważyłem u siebie wzrost wydolności organizmu w trakcie ćwiczeń oraz zmniejszenia stanu zapalnego.
Innych spektakularnych zmian jak na razie nie zauważyłem, ale jest jedna bardzo istotna właściwość tego karotenoidu, który działa po cichu, działa jako świetny wewnętrzny filtr UV, chroniąc naszą skórę przed szkodliwym działaniem tychże promieni, pozwalając nam przebywać na słońcu dłużej, bez poparzeń, oraz jedno z ważniejszych według mnie, ochrony skóry przed starzeniem.

Jest to jeden z najczęstszych powodów, dla których wielu ludzi kupuje Astaksantynę, by polepszyć stan swojej skóry oraz ochrony jej przed słońcem.

Astaksantyna ma możliwość przekraczania bariery krew-mózg, oraz nie staje się prooksydantem, więc zakres jej działania jest naprawdę szeroki.
Producenci tej substancji mówią, że pierwsze efekty stosowania powinny pojawić się w ciągu 2 do 6 tygodni.

Myślę, że najwięcej korzyści będą miały osoby, które mają problemy z przewlekłymi stanami zapalnymi.

Ogólnie Astaksantyna jest uważana za bezpieczną i w badaniach nie zaobserwowano znaczących skutków ubocznych, to jednak czasami 12 mg dla osób nadwrażliwych może być trochę za mocne.

Skutkiem ubocznym może być "pomarańczowo-brunatne" zabarwienie skóry, które znika po paru dniach, ogólnie obserwuje się to rzadko i przeważnie w dawkach większych, niż 12 mg, jednakże zauważyłem takie zmiany również i u siebie, które zniknęły po paru dniach. 

Ogólnie oceniam Astaksantynę bardzo pozytywnie, gdyż zalety w dłuższej perspektywie czasu wydają się być przeogromne. Uważam, że jest to jeden z tych suplementów, które warto przetestować.





2 komentarze:

  1. Fajna sprawa, ale droga jest. Brakuje mi (na polskim rynku) jakiegoś suplementu łączącego w odpowiednich proporcjach astaksantynę z luteiną, zeaksantyną i kwasami tłuszczowymi omega 3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o kwasy Omega-3 to i tak jest całkiem nieźle, u nas przynajmniej dodają witaminę E, jako antyutleniacz, a zachodnie marki przeważnie nie dodają nic.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Obsługiwane przez usługę Blogger.